Prawie wszyscy rolnicy narzekają – niszczy nas susza, rośliny wysychają będzie  mały plon. Pogoda się zmienia i znowu narzekanie – niszczy nas nadmiar opadów, wszystko wygnije, na polu stoją kałuże.

Dlaczego po dłuższym braku opadów na polu stoją kałuże? Dlaczego spragniona wody gleba nie chce jej pić, prawie wcale jej nie przyjmuje? Dlaczego nawet po niewielkich skłonach prawie cała woda spływa, zabierając jeszcze ze sobą najbardziej wartościowe składniki pokarmowe?

Weźmy przeciętnie zwięzłą glebę. Po dwu-trzech tygodniach suszy zaczyna padać deszcz. Na równym polu zaczynają tworzyć się kałuże. Po tygodniu deszcz przestaje padać, kałuże powoli wysychają. Przetnijmy dno takiej nie wyschniętej kałuży i co się okazuje? Woda wsiąknęła  zaledwie na 5 do 15 cm. Deszcz padał tydzień, kałuża stała jeszcze kilka dni i przez ten czas tylko tyle przemokło ?

Gleby piaszczyste, te pozbawione najczęściej próchnicy, przestały magazynować wodę.

Albo padają jesienne deszcze, nawet na zaorane pole. Proszę wziąć szpadel i wykopać dołek na głębokość 50-60 cm. Najczęściej na wierzchu jest warstwa  gleby, na głębokość orki nasiąknięta maksymalnie wodą, po prostu rzadkie błoto. To błoto stanowi dodatkową zaporę do przesiąkania wody w głąb gleby.

Okazuje się,  że to nie brak opadów jest przyczyną suszy, to gleba przestała przyjmować wodę.

Zapewne nie tylko z moich obserwacji wynika, że większość wody jaką rośliny mają do dyspozycji, pochodzi z topniejącego śniegu i z pierwszych wiosennych deszczów pod warunkiem, że gleba przemarznie i mróz ją spulchni. Wtedy woda wsiąka.

W miarę jak w ciągu lata gleba zaczyna się zbijać przyjmowanie wody słabnie, aż w końcu prawie ustaje. Większość gleb straciła swoją strukturę, straciła sprężystość. Gleba taka nie dąży do wyrównania wilgotności w całym swym przekroju. Jej warstwy suche nie wysysają wody z warstw silnie uwilgoconych, a tak przecież powinno być.

Oddzielną rolę odgrywa tutaj podeszwa płużna, która dodatkowo utrudnia pionowy ruch wody w glebie. Jeżeli nawet w jakiś sposób nagromadzi się pewna ilość wody w  to jej ruch ku powierzchni jest również bardzo słaby. Jeżeli nie ma wsiąkania nie ma podsiąkania.

Co robić ? Usiąść i płakać ? Narzekać, że wszystkie środki produkcji drożeją a produkty rolne tanieją ?  Że bez dotacji, rolnictwo popadnie w śpiączkę ?

Biologizacja rolnictwa jest wyjściem. Takie rolnictwo pozwoliło mi pozbyć się wszystkich utrapień. Umożliwiają to istoty, które decydują o życiu na ziemi, czyli mikroorganizmy przywracające w glebie próchnicę, a więc wodę, a więc obfity plon!

Wojciech Sowiński – rolnik

Izba Rolnicza zaprasza do kontaktu. Masz pytanie napisz do nas na adres  pomoc@biologizacja.pl Specjaliści i doradcy skontaktują się z Tobą.