Współpraca Izby Rolniczej w Opolu z niemieckimi partnerami sięga początków istnienia izby. To nie tylko wizyty grup rolników w niemieckich gospodarstwach, ale również wymiana konkretnych doświadczeń i wspólne kształtowanie polityki agrarnej w Europie. Była eurodeputowana Christa Klaβ, która odwiedziła Opole przy okazji jubileuszu 20-lecia IR w Opolu, jest zdania, że polskie izby powinny stawiać sobie odważne cele i dbać o rozwój swojej pozycji na arenie krajowej.
IR w Opolu: Wieloletnia współpraca oznacza wymierne efekty dla obu stron. Czego Niemcy nauczyli się od polskich rolników, a co nasz zachodni sąsiad przekazał rodzimym gospodarzom?
Christa Klaβ: Przede wszystkim została przejęta edukacja i nauka, bo w Polsce izba miała doświadczenie i rolnicy też mają konkretne wykształcenie w tym kierunku. Potrafią dobrze zarządzać gospodarstwami. Niemcy mogli przekazać polskiej izbie pewną motywację, że należy robić większe kroki w kolejnych etapach rozwoju. Czasami trzeba wymagać od siebie więcej niż początkowo wydaje się realne.
– Polskie izby z pewną zazdrością patrzą na szeroki zakres kompetencji niemieckich izb rolniczych. Skupiają one w swoim ręku doradztwo, analizy, badania, imprezy, integrację środowiska. Czy taki szeroki zakres jest regulowany ustawowo w każdym landzie?
– W gruncie rzeczy w Niemczech, izba rolnicza jest pośrednikiem między państwem a rolnikami. Bardzo często muszą oni walczyć o swoje racje. Dlatego izby rolnicze wykorzystują swój budżet pomagając rolnikom. To jest tak, że często państwo współpracuje z izbą, bo wie, że samorząd rolniczy ma doświadczenie i rząd może je bezpłatnie wykorzystać. Izba bardzo często musi się jednak ubiegać o dodatkowe środki finansowe. Każdy rząd jest szczęśliwy, jeśli może korzystać z wiedzy specjalistów z różnych branż i może sięgać do ich wiedzy przy rozwiązywaniu problemów, które dotyczą tej właśnie grupy.
– Wiele krajów europejskich ma już dobrze wypromowane własne produkty regionalne. Polska też ma kilka rozpoznawalnych marek, choć jeszcze nie w skali światowej. Jakie wskazówki dałaby pani polskim producentom, by znajomość ich produktów miała jeszcze większy zasięg.
– W Niemczech najczęściej za produktem stoi cały region. Produkt nie tylko promuje się sam, ale wspiera go cały land. Ważne jest, aby za samym produktem stały działania władz i jego kultura. W naszym regionie znane są nie tylko wina, ale też różne rodzaje mięs z regionu. W izbie opolskiej też widzę duży potencjał. Łatwo go rozwijać. Jesteśmy gotowi zaproponować nasze doświadczenia w zakresie uzyskiwania doświadczeń certyfikacji produktów.