Strona główna Aktualności Zachodnioeuropejskie izby rolnicze z większymi uprawnieniami niż polskie

Zachodnioeuropejskie izby rolnicze z większymi uprawnieniami niż polskie

1387
0

Izby Rolnicze krajów „starej unii” mają znacznie szersze uprawnienia i obowiązki niż polskie samorządy rolnicze. Dysponują jednak nieporównywalnie większymi budżetami. Porównanie działalności izb rolniczych w Polsce oraz innych krajach UE było tematem konferencji, w której wzięli udział szefowie Izby Rolniczej w Opolu.

Spotkanie zorganizowała Krajowa Rada Izb Rolniczych pod hasłem: „Rola izb rolniczych w Unii Europejskiej”. Wśród prelegentów znaleźli się: Radca do spraw rolnictwa Ambasady Republiki Francuskiej, przedstawiciel Ambasady Republiki Federalnej Niemiec, Prezes Towarzystwa Historycznego im. Szembeków Władysław Ryszard Szeląg.

W świetle przedstawionych informacji, polskie izby rolnicze mają mniej uprawnień niż ich francuskie czy niemieckie odpowiedniczki. Zdaniem Wiceprezesa Izby Rolniczej w Opolu Marka Froelicha, najlepiej funkcjonują izby francuskie: „mają bardzo mocne podstawy prawne. Tam izba jest mocno zkorelowana z istniejącymi związkami zawodowymi, a jak wiemy, rolnik francuski może należeć do kilku związków zawodowych w zależności od tego, jakimi uprawami dysponuje gospodarstwo i  jakimi zwierzętami się zajmuje”.

Wybory do izb rolniczych we Francji dają stronie rządowej informację, które związki rolnicze są najsilniejsze. „W momencie wyborów do izb rolniczych, każdy, kto jest uczestnikiem takich wyborów zapisuje, jakie związki zawodowe reprezentuje. Po takim właśnie rozpoznaniu rząd wie, które związki zawodowe mają w rolnictwie najwięcej przedstawicieli. Z drugiej strony daje to dużą motywację dla rolników. Wybory do izb rolniczych cieszą się wtedy frekwencją 90-cio procentową”, wyjaśnia Marek Froelich.

Zachodnie izby rolnicze dysponują ogromnymi jak na polskie warunki budżetami. We Francji izby są finansowane z podatku gruntowego. Wiceszef IR w Opolu podkreśla, że między polskimi a francuskimi przychodami izb istnieje prawdziwa przepaść. „U nas podatek gruntowy to dwa złote od hektara ( w zależności od cen skupu), a we Francji jest to 12 euro od hektara! I każdy rolnik ma taki podatek potrącany na rzecz izby rolniczej. To są gigantyczne pieniądze, które pozwalają na bardzo konkretną działalność. Obowiązków jest zatem zdecydowanie więcej. Francuskie izby mają na przykład całe szkolnictwo rolnicze”, dodaje Froelich. Francuskie izby mają również w swoich obowiązkach działania, które u nas realizują ośrodki doradztwa rolniczego.

Z  kolei w Niemczech izby zajmują się np. promocją przedsiębiorczości, gospodarowaniem obszarami rolniczymi, doradztwem, nie zajmują się natomiast polityką. „Zadania zlecają landy, to nawet nie są zadania na poziomie krajowym. Izby koordynują również działalność tzw. zielonych zawodów. Mają też w obowiązkach szkolenia, konsultacje i badania laboratoryjne. Niemieckie izby dysponują wystarczającym budżetem na prowadzenie szczegółowych badań rynkowych”, mówi Marek Froelich.

Izby Rolnicze w Niemczech i Francji mają również decydujący wpływ na ustawodawstwo. Przykładowo, ustawy o prawie nasiennym, czy ochronie roślin są autorstwa właśnie izby rolniczej. „Gdyby tak było w Polsce, nie mielibyśmy tylu konfliktów. Musiałoby to zadziałać gdyby samorząd rolniczy miał w swojej jurysdykcji instytuty naukowe, które hodują odpowiednie odmiany. Jeśli mielibyśmy jakiś wpływ na to, co się produkuje na rzecz rolnictwa pod względem odmianowym, na pewno uniknęlibyśmy wielu sporów”, przewiduje Froelich.