Soja w Polsce nie jest jeszcze tak rozpowszechniona jak np. w Austrii, a może ona stanowić stałe źródło pasz wysokobiałkowych bez GMO. W ubiegłym tygodniu w Skarbimierzu odbyła się ogólnopolska giełda roślin strączkowych z udziałem kilkuset rolników, którzy przyjechali z południa Polski.

Celem spotkania było przybliżenie tematu produkcji roślin strączkowych, grubonasiennych w Polsce oraz perspektyw ich produkcji i przetwórstwa. Jednym z wykładowców był Martin Beck z Izby Rolniczej Górnej Austrii, zajmujący się uprawą soi. Na konferencji był również prezes Izby Rolniczej w Opolu Marek Froelich. 

Na północy Polski jest uprawiany bobik zwany “soją północy”, natomiast na południu uprawia się groch lub soję. O ile w przywołanej już Austrii powierzchnia uprawy soi to 65 tysięcy hektarów, w Polsce podobno jest to około 10 tysięcy hektarów. Polska chce w przyszłości osiągnąć poziom austriacki. Zdaniem Marka Froelicha jest to możliwe, bo soja ładnie w tym roku zaplonowała. 

– Średnie plony u osób, które deklarowały zbiór na polach wahały się wokół 2-3 ton z hektara. Na południu Polski powyżej 3 ton. Przy porównaniu soi do rzepaku, jeśli chodzi o zysk z hektara, to jest to bardzo porównywalne.  A ponieważ plony rzepaku spadają z powodu suszy, do tego dokłada się nasilenie chorób rzepaku i ciągle rosnące nakłady na zwalczanie tych wszystkich patogenów, ta roślina staje się coraz mniej atrakcyjna w uprawie – wyjaśnia prezes Froelich.  

– Jest mocno prawdopodobne, że uprawa soi dzięki temu, że płacą w miarę dobrze, będzie powiększała swoje areały. Niestety jest jeszcze mało punktów skupu. Ceny są na poziomie ponad 1300 złotych za tonę, przy wilgotności 12 procent – dodaje szef opolskiej izby rolniczej.

– Konferencja w Skarbimierzu miała na celu przybliżenie tego, co tak naprawdę będziemy w Polsce siali jeśli chodzi o rośliny bobowate, grubonasienne i jak reaguje przemysł paszowy na te nasze zmagania z naturą – dodaje prezes IR w Opolu. 

W Polsce soja nie ma naturalnych szkodników i nie choruje. To powoduje, że ta uprawa jest bardzo ekologiczna i ekonomiczna. Problemem jest brak skarmiania bezpośredniego, soja  musi zostać termicznie przetworzona. Ponadto przy soi nie trzeba stosować nawozów azotowych. Soja nie wymaga również intensywnego nawożenia fosforowo-potasowego. Zdaniem ekspertów, soja na pewno będzie rośliną przyszłości.