Wybory do izb rolniczych odbędą się w tym roku 28 lipca. Termin ten został przyjęty podczas posiedzenia Krajowej Rady Izb Rolniczych 5. kadencji. Przyjęto także uchwały w sprawie szczegółowych zasad i trybu przeprowadzania wyborów do walnych zgromadzeń izb rolniczych.

Prezes Izby Rolniczej w Opolu Herbert Czaja powiedział, że w trakcie spotkania szefów wojewódzkich izb rolniczych były proponowane trzy inne terminy, ale ostatecznie w głosowaniu zdecydowano, że gminny etap wyborów odbędzie się 28 lipca.

“Polska jest zróżnicowana klimatycznie. Dla rolników z Podhala to nie jest idealny termin, również ci z Pomorza mogą mieć zastrzeżenia, ale cała reszta optowała za 28 lipca. Nawet zakładając, że to środek żniw, łatwiej jest wygospodarować kilkanaście minut na wizytę w lokalu wyborczym i potem ruszyć w pole, niż spędzać żniwa na kolejnych, bardziej czasochłonnych etapach wyborów, które muszą być zamknięte do 3 tygodni po wyborach w gminach”, wyjaśnia Czaja.

Zdaniem prezesa opolskiej izby, jeśli ktoś krytykuje ten termin, to nie zna procedur wyborów do izb. “Pierwszy etap jest w gminie. Upraszczając, nawet jeśli to środek środek żniw, to żaden rolnik w pole o 8 rano nie jedzie. Wyrusza dopiero około 10-tej, a potem pracuje nawet do północy. Najpierw z reguły rolnik idzie do kościoła. Potem wstępuje do lokalu wyborczego na 5-10 minut i dalej jedzie w pole. W województwie opolskim mamy 11 powiatów, niektórzy mają 26 i więcej, tam jest dużo pracy z wyborami”, dodaje Czaja.

W ocenie szefa samorządu rolniczego w Opolu, osoby wybrane na poziomie gmin, gdyby wziąć pod uwagę termin wcześniejszy, trafiłyby na środek żniw. “Taki delegat dostaje zawiadomienie o konieczności stawienia się na kolejne wybory w powiecie, a to już trwa dłużej. Jeśli będzie miał do wyboru, albo jechać i kosić, albo iść na wybory i spędzić kilka godzin na spotkaniu wyborczym, wybierze prace w polu, bo z tego żyje”, podsumowuje Herbert Czaja.

“Patrząc z tej perspektywy, 28 lipca poświęcamy 10 minut na głosowanie, potem nawet jeśli zostaniemy wybrani, to miną 3 tygodnie od 28 lipca, około połowy sierpnia, to już jest po żniwach. Plon jest w domu, a wybrani rolnicy nie muszą już uczestniczyć w wyborach w  stresie żniwnym“, podkreśla Czaja.

“Zachęcamy rolników, aby kandydowali, a jeśli znajdą się w samorządzie rolniczym, to żeby się angażowali. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi podpowiada, że jeżeli będzie duża frekwencja, to postara się dać izbom więcej kompetencji. Marzeniem byłoby mieć tyle zadań, co izby niemieckie, francuskie, czy austriackie, które mają znacząco więcej uprawnień stanowiących niż my. Nasza rola jest w zasadzie opiniująca, a cały czas obwinia się rolników, że my rzekomo nie interesujemy się własnym samorządem. To niesprawiedliwa ocena”, reasumuje prezes Izby Rolniczej w Opolu.