– Mamy setki sztuk w obejściach i żadna z nich nie przeżyje, jeśli nie wyeliminujemy zakażonych dzików – mówi Marek Froelich, Prezes Izby Rolniczej w Opolu. Sytuacja stanie się krytyczna, jeśli wirus ASF dotrze do województwa opolskiego, a wystąpił niedawno na granicy lubuskiego i wielkopolskiego. 

Zgodnie z sobotnim (30.11) rozporządzeniem wojewody lubuskiego, Zielona Góra oraz powiat zielonogórski zostały objęte czerwoną strefą ASF. Oznacza to, że na tym terenie obowiązuje całkowity zakaz wstępu do lasów.

Izba Rolnicza w Opolu i Opolski Wojewódzki Lekarz Weterynarii błyskawicznie zorganizowali w piątek konferencję dotyczącą zagrożenia rozprzestrzenianiem się Afrykańskiego Pomoru Świń. Na spotkanie przybyło blisko 100 rolników, w tym wielu hodowców trzody. 

Do dyskusji zaproszono Powiatowych Lekarzy Weterynarii oraz Inspektorów ds. Zdrowia Zwierząt, samorządowców, Biuro Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego OUW oraz myśliwych Polskiego Związku Łowieckiego.

– Planowaliśmy taką konferencję na grudzień, ale wydarzenia z województwa lubuskiego przyspieszyły decyzję o spotkaniu. Pojawienie się ASF na granicy województwa lubuskiego i wielkopolskiego, to już sytuacja alarmowa. O ile w lubuskiem jest kilkanaście stad, to już Wielkopolsce już będzie dramat, który oznacza ekonomiczną zagładę wielu gospodarstw – tłumaczy Marek Froelich, Prezes Izby Rolniczej w Opolu.  

Jak zaznacza zarząd izby, celem tych spotkań jest edukowanie społeczeństwa. Niedawno rozlała się bowiem fala hejtu internetowego na myśliwych, a także przeprowadzono akcję blokowania sanitarnego odstrzału dzików. To wszystko dzieje się w sytuacji, kiedy ASF zaczyna zbliżać się do granic województwa opolskiego. – To działania niedopuszczalne. Powinna wkroczyć tutaj już policja i tych ludzi odsunąć. Osoby blokujące odstrzał dzików zagrażają już gospodarczo temu województwu – ocenia prezes Froelich. 

Członek Zarządu Okręgu Polskiego Związku Łowieckiego w Opolu Krzysztof Kukulski powiedział podczas konferencji w izbie, że nie można wystrzelać wszystkich dzików. Jak powiedział, dzik jest inteligentną zwierzyną i natychmiast zajmuje miejsca niedostępne dla myśliwych. Chodzi tu o niedostępne tereny, takie jak bagniska i tereny miejskie, gdzie odstrzał nie jest możliwy z oczywistych względów. Według myśliwych dzik w mieście nie wyczuwa zapachu prochu i traktuje ten rejon jako bardzo bezpieczny. 

Z kolei przedstawiciele Inspekcji Weterynaryjnej stwierdzili, że sami sobie nie poradzą z problemem. Inspekcja może być “mózgiem” w walce z tą chorobą, jednak aby podołać tym wszystkim zadaniom trzeba zaangażować wszystkie służby, jakie tylko są możliwe do współpracy włącznie z samorządem gminy. 

Izba Rolnicza w Opolu podkreśla, że obecnie najważniejsze jest zapobieganie rozprzestrzenianiu się ASF. Prezes izby Marek Froelich uważa, że duże znaczenie mają wizyty inspekcji weterynaryjnej w gospodarstwach hodujących trzodę oraz uświadamianie rolników. W naszym otoczeniu jest wielu różnych nosicieli wirusa, od ptaków przez padlinożerców po zwierzęta domowe oraz szczury. – Pracy jest też bardzo dużo przed myśliwymi. Teraz kiedy pola są otwarte, dzik nie ma się gdzie schować, można populację dzików bardzo skutecznie ograniczyć – dodaje Froelich.  

– Naszą rolą jest obudzenie społeczeństwa, że przekonanie go, że naprawdę jest ogromne zagrożenie. Widać, jak szybko ta choroba postępuje. Ludzie wprawdzie nie zachorują na ASF, ale gospodarczo będziemy w innym miejscu. Tylko 20 procent zbóż w Polsce przeznaczone jest konsumpcję, a 80 procent zjadają jednak zwierzęta hodowlane. Jeżeli tych zwierząt nie będziemy mieli, to ceny zbóż bardzo spadną – przewiduje prezes Izby Rolniczej w Opolu.