Dożynki wojewódzkie odbyły się Białej koło Prudnika. Tegoroczne święto plonów to okazja do wyboru najpiękniejszych koron żniwnych z naszego regionu.
Ze strony przedstawicieli władz regionu – Wojewody Opolskiego Moniki Jurek oraz Marszałka Województwa Opolskiego Szymona Ogłazy padło wiele słów uznania dla pracy rolników, ale po oficjalnych wystąpieniach nie zabrakło refleksji nad kondycją tego sektora, który cierpi z powodu zbyt restrykcyjnych regulacji europejskich, rosnących kosztów produkcji i zmian klimatycznych, które wywołują coraz gwałtowniejsze zjawiska pogodowe.
Prezes Izby Rolniczej w Opolu Jerzy Sewielski powiedział, że dzisiaj rolnikom należą się słowa wsparcia, szczególnie, że przez Europę przechodzą różne zawirowania. – Nie dość, że działania Unii Europejskiej w jakiś sposób przyblokowały zyski rolników, to jeszcze dodatkowo nałożyły się czynniki pogodowe. To gradobicia, susza i mróz, który nadwyrężył rośliny. Mimo wszystko, udało się zebrać dosyć fajne plony, dzisiaj cieszymy się z tego i świętujemy. Mam nadzieję, że ten chleb dożynkowy będzie podzielony równo – dodaje Jerzy Sewielski.
Izba Rolnicza w Opolu brała również udział w ocenianiu koron żniwnych. – Wręczyliśmy nagrodę za koronę, która będzie reprezentować Opolszczyznę na dożynkach prezydenckich – powiedział Prezes Izby Rolniczej w Opolu. Opolska izba miała również swoje stoisko, na którym rozdawane były materiały promocyjne dla rolników i mieszkańców województwa opolskiego.
Rolnicy oceniają, że tegoroczne zbiory były na przeciętnym poziomie. – Nie było tragedii, ale też nie jest rekordowo – mówi Mariusz Mazurek z gminy Kamiennik, który zajmuje się produkcją roślinną. – Bardzo niskie ceny skupu nas smucą. Rosną stale ceny nawozów, koszty paliw, sprzętu, robocizny. Widać, że cena pszenicy jest z 2012 roku, a te koszty są bardzo wysokie i niestety zostaje nam z każdego hektara coraz mniej. Smuci nas też Zielony Ład. Były blokady i protesty, ale de facto niewiele dały, jesteśmy dalej w tym samym punkcie i nie wiemy co dalej robić – dodaje rolnik.