Delegacja opolskich rolników oraz Zarządu Izby Rolniczej w Opolu odwiedziła partnerskie gospodarstwa w rejonie Munster w Niemczech. Wyjazd był możliwy dzięki bliskim relacjom, jakie IR w Opolu i Związek Śląskich Rolników nawiązali z gospodarzami z Niemiec jeszcze przed pandemią.

Członek zarządu Izby Rolniczej w Opolu Bernard Dembczak wspomina, że po raz pierwszy grupa niemieckich rolników pojawiła się w naszym regionie w 2018. – Pokazałem im nasze województwo, a oni zaprosili nas na rewizytę. Kontakty się zacieśniły i teraz zaprosili nas ponownie. Chcieli pokazać nam swoje gospodarstwa w okolicach Senden i Ludinghausen – mówi Dembczak.  

– W Północnej Westfalii są gospodarstwa rodzinne o zdrowych relacjach, gdzie dwa pokolenia mieszkają np. w jednym domu albo co najmniej na jednym podwórku. To najczęściej gospodarstwa zajmujące się hodowlą, dosyć duże, w granicach 100-200 hektarów. Nasi rolnicy też byli pod wrażeniem. Jeden z kolegów stwierdził, że gdyby wcześniej widział, jak można rozwiązać pewne architektoniczne problemy w oborze, to inaczej zaprojektowałby swoje obiekty – mówi członek zarządu IR w Opolu. 

Duże kompetencje niemieckich organizacji rolniczych

Opolska delegacja miała okazję poznać również rolników z tamtejszego związku rolników. Pojawiły się próby porównania do naszego samorządu rolniczego. Prezes IR w Opolu Jerzy Sewielski był zaskoczony szerokim zakresem kompetencji jakie ma niemiecki związek. Przykładowo, obsługują około 20 tys. rolników, ale mają do dyspozycji np. 40 prawników. 

Prezes Izby Rolniczej w Opolu dodaje, że kiedy porównuje się polskie i niemieckie samorządy rolnicze, to okazuje się, że w Niemczech izby mają całkowicie inne możliwości i prawa. – Na Krajowej Radzie Izb Rolniczych została powołana komisja do opracowania zmian ustawy o izbach rolniczych. W styczniu będzie już pełne stanowisko tej komisji i będziemy mogli, jako prezesi izb wnieść swoje uwagi. Powinniśmy dostać większe uprawnienia – podkreśla Jerzy Sewielski.

Środowiska wiejskie uczestniczą w procesach inwestycyjnych

W czasie wizyty w Niemczech zauważono również rożnicę w rozwiązywaniu ważnych dla wsi kwestii, które mogą być przyczyną protestów mieszkańców i rolników, np. budowa farm wiatrowych. – Inwestorzy tłumaczą mieszkańcom korzyści, a społeczność dostaje rekompensaty. Inwestor przychodzi i siada z całą wioską do stołu. Finansowo korzysta cała społeczność, w ten sposób unikają protestów. U nas czasami pomysły są nawet dobre, ale sprzeciw społeczny jest ogromny – dodaje Bernard Dembczak.

źródło: Izba Rolnicza w Opolu