Ubezpieczenia rolnicze w Polsce są wciąż na etapie wypracowywania optymalnych rozwiązań. Nie wszystkie firmy ubezpieczeniowe chcą działać na rynku ubezpieczeń rolniczych, ponieważ oferta nie zawsze gwarantuje wysokie zyski. Gracze pozostający w tej branży doceniają raczej stałą obecność w świadomości gospodarzy, dlatego ubezpieczenia stają się każdego roku coraz bardziej atrakcyjne. W czym więc tkwią problemy?

Rolnicy w badaniach opinii zwracają uwagę, że nie ma powszechności ubezpieczeń, co wpływa na stawki. W ostatnim czasie widać jednak wzrost zainteresowania ubezpieczeniami. Przyczyniają się do tego także działania izb rolniczych upowszechniające tę formę zabezpieczenia finansowego na wypadek kataklizmów i klęsk.

“Pojawiają się coraz większe dopłaty do ubezpieczeń z budżetu państwa. Kiedyś to było 40, a dzisiaj nawet 65 procent. Złe warunki atmosferyczne również przekonują rolników do zabezpieczenia swoich dochodów. Dwa lata temu złe przezimowania dotknęły większą część naszego kraju, powodując duże straty w wielu gospodarstwach. Opolszczyzna miała szczęście, u nas stan ozimin był w tym okresie całkiem niezły. Rolnicy, którzy produkują rzepak, czy jęczmień zaczęli interesować się ubezpieczeniem złego przezimowania. Dla producentów rzepaku istotna jest również ochrona od wiosennych przymrozków i gradu.”, wyjaśnia Paweł Warunek, zastępca dyrektora biura regionalnego TUW.

Firmy ubezpieczeniowe doceniają także ważną rolę izb rolniczych i ODRów. Dużo się o tym mówi na spotkaniach, szkoli się rolników, jakie są ryzyka i jak są zbudowane produkty. System ubezpieczeń dla rolników –  mimo wielu zastrzeżeń – wraz ze zmianami w ustawie jest coraz bardziej akceptowany.

Oferta ubezpieczeń dla rolników w ostatnim czasie się nie rozwija. Skupiła się na gradzie, ujemnych skutkach przezimowania i przymrozkach wiosennych oraz ogniu oferowanym jako ryzyko dodatkowe. To są ugruntowane ubezpieczenia, w których większość ubezpieczycieli oferuje korzystne warunki. Natomiast wciąż nierozwiązany jest problem z ubezpieczeniem powodzi i suszy.

“Rolników interesuje ubezpieczenie od suszy na słabych klasach gleby i ubezpieczenie od powodzi na terenach zalewowych, gdzie ryzyko wystąpienia szkody  jest bardzo duże. Ubezpieczyciele odmawiają w takich przypadkach zawarcia umowy lub wyceniają te zdarzenia wysoko, co jest nieakceptowalne dla producenta rolnego. W tych przypadkach ciężko jest jeszcze znaleźć nić porozumienia. Natomiast w najpopularniejszych ryzykach uprawowych można jesienią kupić ubezpieczenia zbóż od 11-15 złotych za hektar. W przypadku rzepaku, przy słabych wydajnościach, to jest cena 50 -60 złotych za hektar, a przy dobrych wydajnościach, to jest około 100 złotych za hektar. To nie są duże pieniądze dla producentów rzepaku w stosunku do potencjalnych strat”, ocenia Paweł Warunek.

Rolnicy niezmiennie podkreślają nierozwiązaną kwestię szkód łowieckich. Rynek ubezpieczeń nie ma dla nich satysfakcjonującej oferty. Nikomu nie udało się jeszcze stworzyć dobrej ochrony ubezpieczeniowej na szkody łowieckie. Odpowiedzialność za te szkody ponoszą bowiem koła łowieckie. Próbowano w historii zastosować OC tych kół łowieckich, jednak często na początku okresu ubezpieczeniowego cała suma ubezpieczenia konsumowała się. Później nikt nie próbował tego powtórzyć.

W ocenie firm ubezpieczeniowych, szkody łowieckie wymagają podejścia globalnego. “Musiałyby znaleźć się na to pieniądze, odpowiednia reasekuracja. To jest temat bardzo ciężki i nie ma na razie wdrożonych dobrych rozwiązań”, dodaje Paweł Warunek, zastępca dyrektora biura regionalnego TUW.