Niedobór wody w agroekosystemie jest jednym z najważniejszych tematów w obecnej kadencji zarządu Izby Rolniczej. Izba planowała na ten rok szereg szkoleń i konferencji dla rolników, które miały podnieść świadomość korzystania z wody w gospodarstwach rolnych, wskazać metody przeciwdziałania i łagodzenia skutków ujemnego bilansu wodnego. Niestety kryzys koronawirusa pokrzyżował wszystkie te plany. Izba skupiła się zatem na interwencji w pilnych dla rolników sprawach związanych z suszą.

Prezes IR w Opolu Marek Froelich przyznaje, że obecne susze to efekt niszczycielskiej działalności człowieka, ale problem wymaga nie tylko długofalowych inwestycji, ale i wielu mniejszych, doraźnych działań, które należy podjąć tu i teraz. W przeciwnym razie, rolnictwo stanie w obliczu załamania się rynku produkcji żywności.   

“Susza to ogromne zagrożenie. Przerwaliśmy obieg wody w przyrodzie. Jego naprawienie, to będzie praca dla pokoleń, jeśli w ogóle uda się go odtworzyć. Pretensje jako ludzkość możemy mieć do siebie. Wycinanie lasów, wycinanie wszystkiego, co zielone na polach, na miedzach i wokół nich, usuwanie drzew przy drogach, wszystkie sprawy związane z małą retencją, to nam się zamyka w jeden problem, który się nazywa susza”, mówi prezes Izby Rolniczej w Opolu Marek Froelich.

“Nie oznacza to, że w atmosferze jest mniej wody. Jej ilość w obiegu stale jest ta sama, ale ludzie zerwali łańcuchy przekazujące tę wodę. Teraz się dziwimy, że mamy susze tam, gdzie ich nigdy nie było. A to wynika z pewnych praw natury, które przez tysiąclecia zostały wypracowane”, mówi Froelich. 

Pomoc dla rolników przygotowują agencje państwowe. Jest to głównie wsparcie finansowe dla rolników, którzy są w stanie podjąć i współfinansować inwestycje w infrastrukturę do lepszego nawadniania swoich upraw. Potrzebny jest wkład własny i sporo pozwoleń. Sprawdziliśmy jakie rozwiązania przeciwdziałające klęskom suszy proponuje Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa

“Agencja wprowadziła wsparcie finansowe w obszar nawadniania”, wyjaśnia Jolanta Bińczycka z opolskiego oddziału ARIMR. „Znowelizowano rozporządzenie dla operacji typu modernizacja gospodarstw rolnych. Wprowadzono możliwość ubiegania się o pomoc finansową właśnie w tym obszarze. Jesteśmy w trakcie drugiego naboru wniosków na ten rodzaj inwestycji, który trwa do 20 lipca. Wspieramy rolników w zakresie wykonania ujęć wody na potrzeby nawadniania w gospodarstwie, budowę studni lub zbiorników, w tym stawów, ale tylko mających na celu nawadnianie upraw. Wspieramy inwestycje polegające na zakupie maszyn i urządzeń w szczególności do poboru wody, mierzenia poboru, magazynowania, uzdatniania, budowy instalacji technicznej niezbędnej do nawadniania”, dodaje.  

“Wsparcie może wynieść maksymalnie 100 tysięcy złotych na jedno gospodarstwo rolne. To wsparcie nie łączy się z limitami w innych obszarach jeśli chodzi o modernizację gospodarstw rolnych”, dodaje naczelniczka w opolskiej ARIMR. “Do wniosków muszą być dołączone załączniki, które mają kluczowe znaczenie, dokumenty, które wynikają z przepisów prawa wodnego, geologicznego i ochrony środowiska. Rolnik musi je posiadać, żeby zrealizować taką inwestycję w nawadnianie, np. pozwolenie wodnoprawne, zgłoszenie wodnoprawne”, wylicza Bińczycka. 

Zapytaliśmy również Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie o plany zmierzające do zminimalizowania skutków suszy. Wody Polskie realizują program retencji korytowej oraz program kształtowania zasobów wodnych w ramach którego na Opolszczyźnie zaplanowano łącznie bez mała 20 zadań utrzymaniowych i inwestycyjnych na łączną kwotę blisko 20 mln zł. “W trakcie realizacji założonych przedsięwzięć, powstaną nowe oraz kompleksowo wyremontowane zostaną istniejące już zastawki i jazy na ciekach, szczególnie w obszarach rolniczych. Poprawa bilansu wodnego to główne zadanie retencji korytowej, zwłaszcza na terenach wykorzystywanych pod uprawy. Kluczowym znaczeniem dla rolnictwa jest dostępność wody w okresach suszy, co zapewni odtworzenie dwufunkcyjności obiektów melioracyjnych”, poinformowała Linda Hofman z Wód Polskich. 

“Wśród wielu przedsięwzięć realizowanych na terenie województwa opolskiego Wody Polskie w Gliwicach ujęły m.in. projekt zwiększenia zdolności retencyjnej zlewni rzeki Jemielnica, poprzez odbudowę i przebudowę budowli piętrzących. Zadanie zostanie wykonane na obszarze gmin: Opole, Chrząstowice, Izbicko, Strzelce Opolskie i Jemielnica”, dodała rzecznik.

Priorytetowym działaniem Wód Polskich na rzece Jemielnica, w celu ograniczenia skutków suszy jest kontrolowane piętrzenie i retencjonowanie wód. Jest to możliwe za sprawą kilkunastu jazów i zastawek, które znajdują się na cieku. “W ramach programu retencji korytowej istniejące już obiekty piętrzące rzeki Jemielnicy zostaną odbudowane jako jazy z zasuwami podnoszonymi mechanicznie. Możliwe będzie efektywne gospodarowanie wodą na budowlach piętrzących, i co za tym idzie – skuteczne przeciwdziałanie skutkom suszy. Poddanych przebudowie zostanie 5 jazów oraz 2 zastawki, na których powstaną przepławki dla ryb i innych organizmów żyjących w korycie cieku”, tłumaczy Linda Hofman. 

Gliwickie Wody Polskie jeszcze w maju br. rozpoczną na terenie Opolszczyzny w 2020 r. realizację zadań, zwiększających zdolności retencyjne zlewni rzek Troi, Psiny, Stobrawy, potoku Rzymkowickiego. Łączny koszt przedsięwzięć minimalizujących skutki suszy w woj. opolskim to blisko 18 mln zł.

Przeciwdziałanie skutkom suszy to jednak nie tylko inwestycje. To również bieżące prace utrzymaniowe na rzekach w regionie i umiejętne gospodarowanie wodą za prawą pracy m.in. jazów. “Działania te są podejmowane przez Wody Polskie systemowo. Przykładem takiego działania może być Jaz w Dąbrowicach pod Opolem, na rzece Sucha, który przy stosunkowo płaskim terenie, już przy piętrzeniu nieprzekraczającym 1 metra, daje długą cofkę i bardzo efektywną poprawę uwilgotnienia gruntu, na przyległych użytkach zielonych. Retencja korytowa w połączeniu z systemem rowów melioracyjnych”, dodała Hofman

W sprawie suszy głos zabierają również przedstawiciele opolskich organizacji rolniczych. 

Organizacją, która zrzesza kilka opolskich stowarzyszeń i związków rolniczych – w tym Izbę Rolniczą w Opolu – jest Porozumienie Rolników Opolszczyzny.  Aktywnym członkiem tego porozumienia i jednocześnie szefową Opolskiego Związku Rolników i Organizacji Społecznych w Opolu jest Danuta Bajak, która zajmuje się suszą od 10 lat. Porozumienie już jesienią podjęło próbę zbudowania zespołu do wymiany informacji między rolnikami a agendami rządowymi. 

“We wrześniu 2019 chcieliśmy, żeby Wojewoda powołał zespół roboczy do spraw przeciwdziałania w przyszłości skutkom suszy. Oparliśmy się na konsultacjach społecznych, zorganizowanych do projektu ustawy, programu przeciwdziałania suszy. Wbrew obiegowej opinii, rolnicy wcale nie chcą występować o odszkodowania, ale chcą się dowiedzieć, kto może im pomóc zapobiegać skutkom suszy. Najważniejsze jest pokazanie, jak różne instytucje i podmioty muszą się przygotować do tego, że ta susza będzie się pogłębiać. Teraz udało się po interwencji Porozumienia Rolników Opolszczyzny doprowadzić do tego, że powołano taki zespół, ale pojawiła się epidemia koronawirusa, zakaz spotkań i zebrań, nic nie może się dziać do przodu”, mówi Danuta Bajak. 

“Chcielibyśmy znać założenia Wód Polskich, założenia IUNG, założenia stacji doświadczalnictwa, w którą stronę mamy iść. Jakie oni będa mieli narzędzia do produkcji rolnej, które mogą nam wskazać, żeby zminimalizować skutki suszy. Porozumienie oczekuje prowadzenia spotkań i dialogu. Susza rolnicza jest ściśle powiązana z ujawnioną już dekadę temu suszą geologiczną, hydrologiczną. Przy spadku wód powierzchniowych, wód gruntowych, wód podziemnych jesteśmy na przegranej pozycji. Tymczasem minister zastanawia się, czy można przyjąć satelitarną ocenę rozmiarów suszy. Na całym świecie już tak się robi. Jest program pilotażowy od pięciu lat, wystarczy go rozszerzyć na cały”, dodaje szefowa Opolskiego Związku Rolników i Organizacji Społecznych.   

Z kolei Mariusz OlejnikOpolskiego Związku Producentów Rolnych, również członek Porozumienia Rolników Opolszczyzny podkreśla, że już 2019 był rokiem bardzo trudnym. Utrzymujące się długo temperatury powyżej 30 – 35 stopni, w pięć dni doprowadziły do wstrzymania wegetacji rzepaku. 

“Istniejące metody potwierdzania suszy są nieadekwatne. Nie uwzględniono wysokich temperatur, tylko same opady. Poza tym przyjęta metodologia oceny skali suszy Instytutu Nawożenia i Gleboznawstwa, na podstawie kilku punktów w województwie jest mało precyzyjna. Zwracaliśmy uwagę, że najprostszą metodą są zdjęcia satelitarne, które mogą potwierdzić rzetelnie efekty suszy na każdym polu. Lekcja nie została odrobiona przez decydentów”, przyznaje Mariusz Olejnik.