Niemieckie izby rolnicze uważają, że konieczne jest szybkie wzmocnienie małych i średnich gospodarstw. Duże firmy rolnicze wygrywają w walce o rynek z mniejszymi, co zaburza równowagę w tym sektorze. Ziemie rolne są kumulowane w rękach potentatów, a to z kolei powoduje brak możliwości rozwoju mniejszych gospodarstw. Te niepokojące tendencje z niemieckiego rynku przekazała delegacji Izby Rolniczej w Opolu, dyrektor w związku izb rolniczych (Verband der Landwirtschaftskammern) w Berlinie dr Beate Bajorat.

Opolską izbę reprezentowali: prezes Herbert Czaja i dyrektor biura Katarzyna Beleć. „Niemieckie izby zadeklarowały chęć bliższej współpracy z polskimi, szczególnie w zakresie wymiany doświadczeń między młodymi rolnikami. Gospodarze z naszego regionu będą mogli skorzystać z formy miesięcznych staży, choć szczegółów jeszcze nie ustalono”, mówi Katarzyna Beleć.

Według dyrektor niemieckiego związku izb, tamtejsze samorządy rolnicze mają duży wpływ na kształtowanie programów edukacyjnych w specjalistycznych szkołach rolniczych. Chodzi między innymi o konsultowanie realnej, aktualnej listy zawodów rolniczych oraz doradztwo przy ministerstwie edukacji. Związane jest to z ewolucją rolnictwa jako branży i koniecznością dostosowania umiejętności do zmieniających się potrzeb tego sektora. Jednym z ważnych pytań, które stawiają sobie niemieckie izby jest kwestia roli kobiety w gospodarstwie domowym, np. czy gospodyni domowa to jeszcze zawód?

Wraz ze wzrostem zamożności, wygody społeczeństwa oraz zmianami struktury społecznej wsi niemieckiej, zmienia się również podejście mieszkańców do typowo wiejskich inwestycji produkcyjnych. „Coraz trudniej w Niemczech wybudować np. chlewnię na terenach wiejskich. Mieszkańcy nie chcą uciążliwego sąsiedztwa, co kilkanaście, czy kilkadziesiąt lat temu nie było problemem”, relacjonuje szefowa biura opolskiej izby.

Spotkanie odbyło się 16 lutego w siedzibie niemieckiego związku izb rolniczych w Berlinie.