Zmiany klimatyczne są coraz bardziej dotkliwe dla rolników. Największe straty przynoszą susze i nawałnice, które są efektem zmian cyrkulacji mas powietrza na naszej planecie. W wymiarze lokalnym, długie okresy suszy odczuli również opolscy rolnicy. Od lata do wczesnej jesieni trwały zmagania z warunkami pogodowymi, ale też z machiną urzędniczą w kontekście szacowania strat. O rolniczych pomysłach na łagodzenie skutków zmian klimatu rozmawiamy z prezesem Izby Rolniczej w Opolu Herbertem Czają.    

IR w Opolu: – Rolnicy z całej Polski zgłaszali ministerstwu problemy jakie pojawiają się z szacowaniem strat po wystąpieniu suszy w tym roku?

Herbert Czaja: – Sprawa była poruszana na spotkaniu Krajowej Rady Izb Rolniczych z Ministrem Rolnictwa i Rozwoju Wsi Janem Krzysztofem Ardanowskim. W wymiarze regionalnym, strajkowali rolnicy z okolic Brzegu i Lewina Brzeskiego, którzy zjawili się u Wojewody Opolskiego w sprawie suszy. Uzbroili się w dokumenty, zdjęcia i dane na temat opadów. Wojewoda uzgodnił spotkanie z ministrem. Sygnalizowaliśmy również, że skoro będą dopłaty wypłacane w wysokości 70 procent, żeby wypłacano wszystkim rolnikom, nie tylko tym, którzy mają protokoły szacowania. Początkowo nie pozwalano szacować kukurydzy i doszło do tego, że gros rolników, którzy mieli straty przez suszę w uprawach kukurydzy, nie mieli oszacowanych pól. W Lewinie Brzeskim burmistrz poszedł wbrew wskazówkom ministra i powołał komisję, która szacowała wszystkie straty. Trudno, żeby dzielono nas na tych, którzy dostaną większą czy mniejszą pomoc, a jeszcze dostaną zaliczki i tych, którym nie pozwolono szacować i nie dostaną nic.

– Minister prosił również podmioty skupujące, żeby nie karały finansowo rolników za nieterminowe dostarczenie produktów kontraktowanych.

– Znamy przypadki z lat wcześniejszych, kiedy rolnicy dotknięci suszą nie mogli się wywiązać z kontraktów. Wtedy przez 2 tygodnie po apelu wojewody punkty skupu nie naliczały kar. Potem podjęły czynności wynikające z umów: “albo odstawiasz rolniku, albo kara”. Apel ministra nie ma żadnego wpływu na przedsiębiorstwa prywatne. Jedyna rzecz, którą udało się przeprowadzić, to nowy wzór umowy kontraktacyjnej, chociaż wątpię, żeby on się w tej chwili sprawdził.

– Tegoroczna susza to kolejny przykład zmian klimatycznych, które dotykają nas wszystkich. Czy na Opolszczyźnie miała jakiś szczególny charakter?

– Przedziwna była ta susza. Z rozmów z rolnikami wynika, że na glebach VI klasy zaobserwowano w miarę przyzwoity plon, a na lepszych glebach, tak jakby w ogóle wody nie było. Tam gdzie plon był znośny, mogło to wynikać z tzw. pasowych, lokalnych opadów. Trudno jednak o fachowe wyjaśnienie. Naukowcy chyba też nie nadążają. Nikt nie potrafi tego wyjaśnić. Czy minister Ardanowski zdąży zlecić rozwiązanie, które usatysfakcjonuje rolników? Tego nie wiem. Na pewno w przyszłości reakcje na wystąpienie suszy, muszą być natychmiastowe. A jak to wyglądało? Najpierw się nie dopuszcza do szacowania, potem się dopuszcza, ale tylko zboża, a potem się dopuszcza nawet ziemniaki, ale jak już zostały wykopane. Nie dopuściło się warzyw, czyli takie “ręczne sterowanie” tyle, że ze zwłoką. Brak przyzwolenia na szacowanie szkód nie był dla mnie do końca zrozumiały.

– Czy rolnicy rozmawiają o zmianach klimatu i o tym, jak się w przyszłości na nie przygotować?  

– Nie mówimy to właścicielach małych gospodarstw. Oni z tego nie żyją. Muszą iść do pracy. Minister Ardanowski na spotkaniach z izbami rolniczymi wspomniał, że w przyszłym roku dopuści szacowanie strat przez satelity. Chciałby, wzmocnić punkty pomiarowe Instytutu Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa, których jest za mało. Jest pomysł, żeby dopuścić też urządzenia pomiarowe innych instytucji. Uważam z obserwacji, że tworzenie dodatkowych punktów pomiarowych jest kosztowne i niewiele wniesie. Susza pokazała, że w jednym miejscu jest deszcz a w drugim nie spada ani kropla wody. Mamy do czynienia z opadami pasowymi i gwałtownymi, a na to nakłada się jeszcze brak odpowiedniej melioracji.

– Co mogłoby poprawić gospodarowanie wodą na terenach rolniczych, aby zminimalizować straty wywołane przez niedobory wody?

– Jednym z rozwiązań mogłoby być zwiększenie środków na meliorację szczegółową. Wnioskowałem, aby zezwolić rolnikom na budowanie oczek wodnych bez konieczności pokonywania wielkich przeszkód administracyjnych i procedur. Takie małe oczka wodne mogłyby pomóc wyrównać poziom wód gruntowych. Oczywiście, te większe powinno się budować ze środków unijnych, ale gdyby pozwolono, aby każdy rolnik mógł wybudować takie bufory wodne, zdecydowanie poprawiłyby zasoby wody na polach w sytuacji klęski suszy.  Ten pomysł złożymy w ministerstwie na piśmie.