Strona główna Aktualności Copa-Cogeca: rekompensaty nie pokrywają strat z powodu embarga

Copa-Cogeca: rekompensaty nie pokrywają strat z powodu embarga

1039
0

Europejskie samorządy i związki rolnicze reagują na rosyjskie embargo obejmujące unijne produkty rolne. Rolnicy są zgodni, że kluczową rolę musi odegrać Komisja Europejska. Od jej decyzji będzie zależała sytuacja na rynku produktów rolnych w całej Europie.

W ubiegłym tygodniu w Brukseli odbyło się nadzwyczajne posiedzenie Prezydium Copa-Cogeca. Wniosek o jego zwołanie złożyły polskie izby rolnicze.

Wśród opinii przedstawianych podczas posiedzenia podkreślano, że Komisja reaguje dosyć szybko, ale narzędzia i fundusze, które do tej pory przedstawiła nie są wystarczające. Wszyscy uczestnicy posiedzenia zgodzili się z faktem, że mamy do czynienia z kryzysem politycznym i dyplomatycznym, a nie rynkowym. W związku z tym, sektor rolny, który jest najbardziej dotknięty w powodu tego kryzysu nie powinien odpowiadać za decyzje polityczne.

Prezes Izby Rolniczej w Opolu Herbert Czaja przypomina, że w Brukseli protestowała już grupa polskich rolników niezadowolonych z poziomu rekompensat. Jeśli frustracja będzie się pogłębiała, rolnicy będą zapewne kontynuowali protesty. „Jest grupa ludzi, których dotyka to boleśnie. To ci którzy żyją z produkcji warzyw i owoców. Jeśli nie będą mieli gdzie ich sprzedać, wówczas wszystko zależy od naszego kraju i Unii, która włączy się w proces rekompensowania strat.

Izba Rolnicza w Opolu wskazuje na konieczność takiej pomocy rolnikom, aby mogli przebranżowić swoje gospodarstwa lub wyjść z embarga z małymi stratami. „Jeśli komuś zabraknie na chleb i spłatę kredytów, to będzie mocno zdeterminowany i nie cofnie się przed niczym. Oby do tego nie doszło”, dodaje Herbert Czaja.

Przedstawiciele różnych organizacji rolniczych zrzeszonych w Copa-Cogeca zaznaczyli w Brukseli, że rekompensaty dla rolników nie są wystarczające a Komitety powinny walczyć o ich zwiększenie. Wśród komentarzy do aktualnej sytuacji na rynku rosyjskim wiele delegacji podkreśliło, że wraz z pogarszającą się sytuacją gospodarczą Rosji, rosną nastroje antyeuropejskie. To natomiast nie stwarza dobrych warunków dla handlu.

Szef opolskiego samorządu rolniczego Herbert Czaja mówi, że izba wielokrotnie zwracała uwagę na konieczność traktowania rolnictwa jako sektora strategicznego: „Ja się upominałem na spotkaniach u ministra Sawickiego, żeby żywność potraktować jako produkt strategiczny, numer jeden. Jeżeli tak, to powinno być to specjalnie chronione przez rząd. Rząd na pewno miał sygnały, co planuje strona wschodnia tylko prawdopodobnie to zlekceważono. Rosja się przygotowała i widać, że nie chce zakończyć”, uzupełnia Czaja.

Przedstawiciele polskiej delegacji zaznaczyli, że 125 mln euro nie wystarczy, żeby poradzić sobie z aktualnymi problemami. Budżet, który proponuje KE wystarczy tylko dla produkcji polskich jabłek, nie mówiąc o innych produktach czy też o innych krajach unijnych. Należy wziąć pod uwagę, że embargo będzie trwało co najmniej rok i działania Komisji powinny być adekwatne nie tylko w stosunku do strat aktualnych, ale również tych, które będą w przyszłości.

Prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych Wiktor Szmulewicz ocenia sytuację jako wojnę ekonomiczną: „To nie jest embargo, to jest wojna ekonomiczna i w związku z tym trzeba reagować błyskawicznie. Jeśli będziemy się kłócić między sobą, o to który kraj czy gospodarka straci więcej to prezydent Federacji rosyjskiej osiągnie swój cel dzieląc nas miedzy sobą”.

W jego ocenie, otworzenie nowych rynków zajmie co najmniej 2 lub 3 lata.

źródło: Izba Rolnicza w Opolu, Copa-Cogeca, KRIR